Skip to main content

Jednym z pojęć, z którym coraz częściej można się spotkać w literaturze i mediach jest outsourcing. Chociaż anglojęzyczna nazwa wydaje się skomplikowana oznacza dosłownie korzystanie z zewnętrznych źródeł. Aby łatwiej zrozumieć o co chodzi warto cofnąć się o kilkanaście lat wstecz, do czasów PRL-u. Działające wtedy przedsiębiorstwa przytłaczały swą wielkością. Poza działalnością, do której zostały stworzone, posiadały szereg komórek zajmujących się sprzątaniem, dostawami, żywieniem, magazynowaniem, dystrybucją itd. Każda dodatkowa komórka wymagała zatrudnienia pracowników, zapewnienia im miejsca pracy i narzędzi, co generowało spore koszty. Wszystko to sprawiało, że tego typu przedsiębiorstwa stawały się nieefektywne, a cały wypracowany dochód nierzadko szedł na wynagrodzenia dla armii pracowników.
Po upadku socjalizmu rozpoczęło się odchudzanie przedsiębiorstw. Okazało się, że zdecydowanie tańsze jest zlecenie wykonania pewnych usług niezwiązanych z podstawowym profilem działalności przedsiębiorstwa, niż utrzymywanie na etatach pracowników. Tego typu korzystanie z firm zewnętrznych nosi właśnie nazwę outsourcingu. W miarę upływu czasu outsourcing stawał się w Polsce coraz bardziej popularny. Na rynku zaczęły pojawiać się różnego rodzaju firmy, które specjalizowały się w wykonywaniu różnego rodzaju usług dla większych firm. Dzisiaj firma sprzątająca czy cateringowa nikogo już nie dziwi. Z usług zewnętrznych partnerów korzystają także urzędy państwowe, szpitale, szkoły. Wszystko to pozwoliło znacznie uprościć struktury organizacyjne przedsiębiorstw i sprawiło, że osoby zarządzające nimi mogły wreszcie całkowicie skupić energię na prowadzeniu firmy.
Wracając do początków outsourcingu w Polsce należy zwrócić uwagę, że firmy zewnętrzne często powstawały z likwidowanych komórek w dużych przedsiębiorstwach. Mówiąc prościej, duże przedsiębiorstwo aby przetrwać dokonywało zwolnień grupowych części swoich pracowników. Przykładowo likwidowano dział zajmujący się sprzątaniem i zwalniano wszystkie sprzątaczki i sprzątaczy. Przy okazji aby szybko pozyskać niezbędny do przetrwania kapitał, wyprzedawano za bezcen cały sprzęt sprzątający. Ktoś jednak sprzątać przedsiębiorstwo musiał, składano więc od razu zlecenie na firmę zajmującą się pracami porządkowymi. Wielu pracowników, którzy mieli w sobie nutkę przedsiębiorczości i nieco oszczędności, zamiast lamentować i przejmować się utratą pracy, szybko zakładało własną działalność gospodarczą, skupowało sprzęt i składało ofertę na sprzątanie. W efekcie duże przedsiębiorstwa często porządkowały te same osoby co wcześniej. Różnica polegała na tym, że osoby te działały na własne konto i nie były już etatowymi pracownikami.
Tego typu firmy outsourcingowe zaczęły pojawiać się jak grzyby na deszczu, oferując swe usługi już nie tylko osobom prawnym, lecz również fizycznym. Rozszerzając zakres prowadzonej działalności o pranie dywanów, mycie okien, czy inne tego typu usługi odnalazły się na rynku i często funkcjonują do dzisiaj.